Translate

6 czerwca 2013

Recenzja Beauty Blender'a.


Dziś post zupełnie inny niż wszystkie, a dokładniej mówiąc recenzja.
Podobno darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, dlatego też było mi trudno napisać tę recenzję. I tak się zbierałam, i zbierałam, i zebrać się nie mogłam. Więc, co przyczyniło się do tego, że w końcu do tego doszło? Otóż, mój Beauty Blender, bo o nim dziś mowa, umiera śmiercią naturalną!! Przeraża mnie to, gdyż uzależniłam się od niego całkowicie. Zacznę więc może od początku. 

Pamiętam jak pierwszy raz usłyszałam gąbeczce czyniącej cuda, byłam zdecydowanie sceptycznie nastawiona. Makijaż jest moim hobby i mam hopla na jego punkcie, ale myślałam wtedy, że 80 zł za gąbeczkę do makijażu to duża przesada. Teraz też myślę, że to przesada, jednak już nie tak duża :)


Moim zdaniem największym plusem BB, jest przyjemność jego używania! Zawsze moczę go letnią wodą, więc przy nakładaniu podkładu, w kontakcie z moją twarzą odczucie jest niesamowicie przyjemne. Czuć duże odświeżenie, miękkość i delikatność gąbeczki.

Kolejnym jej atutem jest fakt, że Beauty Blenderem ciężko jest zrobić sobie krzywdę. Trzeba byłoby mieć naprawdę duży talent, żeby po użyciu, zostawić sobie na twarzy jakieś ślady, lub źle rozprowadzony podkład.

Idąc dalej tropem ideału, BB moim zdaniem jest idealnej wielkości. Już chyba każdy wie, że przed zmoczeniem jest dużo mniejszy niż po :). No i oczywiście kształt jajka, który idealnie się sprawdza przy nakładaniu nie tylko podkładów, ale i korektorów pod oczy :).


Testowałam go na różnych podkładach i w żadnym wypadku mnie nie zawiódł, to jest pewne.

Jednak kiedy dziś rano wykonywałam makijaż, zauważyłam, że kochany BB zaczyna się sypać. Pojawiły się jakieś rowki, i to by mi w ogóle nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że mam wrażenie, iż gąbeczka za chwilę się rozpadnie. Co chwilę odpada z niej mały kawałeczek, a nie to obiecuje nam producent!
Dodatkowo  Beauty Blender stracił po pewnym czasie swojej delikatności. Nie jest już tak przyjemny w dotyku jak wcześniej...


Jeszcze do niedawna byłam pewna, że tym razem go zakupię ( gdyż ten egzemplarz otrzymałam z wyniku rozdania), jednak teraz się waham. Gdyby "termin przydatności" Beauty Blendera, wynosił, rzeczywiście tyle ile obiecuje nam producent ( sześć miesięcy ), nie czekałabym nawet chwili, jednak ja używam go dopiero niedużo ponad dwa miesiące :( A szkoda, bo uzależniłam się od niego niesamowicie.
Mam nadzieję, że moje przeczucia są błędne i ukochana gąbeczka pożyje jeszcze trochę...

A Wy, macie jakieś przeżycia z kultowym Beauty Blenderem? Jeśli tak, to podzielcie się proszę spostrzeżeniami. Może to po prostu moja wina, bo źle się o niego troszczyłam?... Sama nie wiem. W sumie, głupio mi, że ta recenzja nie jest w stu procentach pozytywna, jednak wolałam być szczera, niż wychwalać produkt, tylko dlatego, że wszyscy tak robią...

1 komentarz :

  1. Jestem tego samego zdania - chwalić, bo inni chwalą. Ja np. kupiłam paletę Sleek, pełna entuzjazmu, bo wszyscy zachwycają się pigmentacją i jakością. Ja kiedy wzięłam ją w łapki, już nie byłam taka zachwycona i zastanawiałam się nad jej fenomenem. Postanowiłam się przełamać z drugim podejściem, kupiłam jeszcze jedną, jest lepiej, ale nie wszystkie cienie są takie bezkrytycznie idealne. Prawdę mówiąc Beauty Blendera jeszcze nie kupiłam, nawet nie rozglądam się za tym jajkiem póki co.

    glamdiva.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz! To wiele dla mnie znaczy i motywuje do działania! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...